Gruba Pomyłka
Polecane książki
Gruba Pomyłka
Polecane książki
A co, jeśli skupianie się na kaloriach i bilansie kalorycznym jest po prostu błędne?
Powszechnie uznawany sposób rozumienia otyłości jest prosty: jeśli spożywasz więcej kalorii, niż potrzebujesz, nadwyżka odkłada się w tkance tłuszczowej, a ty przybierasz na wadze. Ponieważ zgodnie z tym podejściem wszystkie kalorie są takie same, jedynym sposobem na utratę wagi jest spożywanie ich mniejszej ilości lub spalanie większej ich ilości ćwiczeniami.
Przez stulecie pojęcie „równowagi energetycznej” dominowało w zapobieganiu i leczeniu otyłości, od początkowego skupiania się na liczeniu kalorii na początku XX wieku, po dietę niskotłuszczową (ukierunkowaną na najbardziej energetyczną substancję odżywczą) pod koniec XX wieku, aż po modne ostatnio zalecenie zmniejszenia spożycia nowoczesnej przetworzonej żywności o wysokiej zawartości tłuszczu i cukru.
Jeśli jednak wyżej wspomniana teoria jest słuszna, to nie da się jej pogodzić z faktami. Według najnowszej analizy, od roku 2000, po ponad trzech dekadach wzrostu, konsumpcja kalorii w Stanach Zjednoczonych uległa stabilizacji lub wręcz spadła. Ale od tamtego czasu wskaźniki otyłości wzrosły o ponad jedną trzecią, do zdumiewających 42 procent dzisiejszej populacji. Tego paradoksu nie da się po prostu wytłumaczyć naszym siedzącym trybem życia — w rzeczywistości Amerykanie stali się nieco bardziej aktywni fizycznie w ciągu ostatnich 20 lat.
A co jeśli skupienie się na kaloriach i bilansie energetycznym jest po prostu niewłaściwe, gdyż myli skutek z przyczyną? Współautorzy mojego artykułu zamieszczonego w tym tygodniu w European Journal of Clinical Nutrition — naukowcy, lekarze, eksperci ds. zdrowia publicznego — przyznają mi rację, że przejadanie się nie jest główną przyczyną otyłości. To proces tycia powoduje, że przejadamy się.
Prawidłowy jest inny model otyłości, model węglowodanowo-insulinowy. Ta teoria obarcza winą za rosnący poziom otyłości przetworzone, szybko wchłanialne węglowodany, które zalały nasze kuchnie podczas mody na produkty niskotłuszczowe – biały chleb, biały ryż, płatki śniadaniowe, produkty ziemniaczane i słodkie potrawy. Sspożycie tych węglowodanów zbytnio podnosi poziom insuliny i powoduje inne zmiany hormonalne, które programują nasz organizm do przechowywania dodatkowego tłuszczu.
Patrząc z tej perspektywy, otyłość nie jest problemem przejadania się. Jest problemem z rozkładem kalorii — zbyt wiele kalorii z każdego posiłku jest odprowadzanych do tkanki tłuszczowej, a zbyt mało pozostaje we krwi, aby zaspokoić potrzeby energetyczne organizmu. W związku z tym nasze mózgi sprawiają, że czujemy się bardziej głodni szybciej po jedzeniu, aby zrekompensować te sekwestrowane kalorie. Jeśli staramy się ignorować głód i ograniczać kalorie, organizm oszczędza energię, spowalniając metabolizm. W tym sensie otyłość jest stanem głodu pomimo obfitości.
Zgodnie z tą teorią, zwykłe ograniczanie kalorii nie działa na dłuższą metę, ponieważ gromadzenie nadmiernej ilości tłuszczu napędzane jest hormonami i innymi czynnikami biologicznymi. Prawidłowe podejście do tematu otyłości to zmniejszenie wyrzutu glukozy i insuliny we krwi po posiłkach , które można osiągnąć będąc na diecie o wysokiej zawartości tłuszczu i niskiej zawartości przetworzonych węglowodanów. W ten sposób można skłonić tkankę tłuszczową do uwolnienia zgromadzonych kalorii, co prowadzi do zmniejszenia głodu. Utrata masy ciała następuje bez konieczności ograniczania kalorii, zwiększając prawdopodobieństwo długoterminowego sukcesu.
Czy zatem model węglowodanowo-insulinowy jest bardziej poprawny niż myślenie o bilansie energetycznym? Niestety nie wiemy jeszcze na 100%. Ostateczne badania potrzebne do rozwiązania tej kontrowersji nigdy nie zostały przeprowadzone, po części dlatego, że alternatywne paradygmaty dotyczące otyłości nie zostały potraktowane poważnie.
Dwa kolejne, oprócz naszego nowego opublikowanego w tym tygodniu, artykuły naukowe miały na celu zbudowanie modelu węglowodanowo-insulinowego na podstawie dostępnych dowodów naukowych. Jednak pojawiło się kilkanaście artykułów krytycznych , twierdzących , że obalili nasz model na podstawie słabych dowodów – małych, krótkoterminowych badań trwających dwa tygodnie lub krócej.
Tymczasem, pomimo inwestowania w wiele poważnych badań nad dietą niskotłuszczową (praktycznie wszystkie nie wykazują żadnych korzyści takiej diety w walce z otyłością), rządowe Narodowe Instytuty Zdrowia nie sfinansowały jeszcze jednego długoterminowego badania niskowęglowodanowego o podobnym zakresie. Tyle w kwestii uczciwości.
Jednym z powodów tego oporu mogą być stereotypy. Od wieków otyłość postrzegana jest jako wada charakteru. Pomimo dziesięcioleci badań nad genetycznym i biologicznym wpływem na masę ciała, osoby z otyłością nadal są piętnowane bardziej niż osoby z niemal każdą inną przewlekłą chorobą, tak jakby ich waga była ich winą.
Myślenie o równowadze energetycznej pośrednio przyczynia się do tych stereotypów, obwiniając słabą wolę otyłych za przejadanie się. Chociaż nowsze wersje hipotezy bilansu energetycznego kładą nacisk na pierwotne ośrodki nagrody w mózgu, które kierują przyjmowaniem pokarmu, to mimo wszystko, uważa się, że świadomie lub podświadomie osoby z otyłością nie są w stanie oprzeć się kuszącym pokarmom. Jeśli jednak alternatywny paradygmat jest słuszny, to głęboko zakorzenione poglądy na temat otyłości są po prostu błędne.
Naukowcy z natury powinni być sceptyczni. Ale kiedy różne odmiany tego samego podejścia zawodzą – a wskaźniki otyłości wciąż rosną – ważne jest, aby zachęcać, a nie negować, do rozważenia alternatywnych koncepcji. Koszt cukrzycy typu 2 – bezpośrednio związanej z wagą ciała – to prawie 1 miliarda dolarów dziennie. Musimy więc rozważyć różne sposoby rozwiązania trudnego problemu otyłości i otworzyć nasze umysły na radykalnie brzmiące pojęcie: przejadanie się jest objawem, a nie przyczyną.
Autor: Dr. David Ludwig. Artykuł pochodzi z Washington Post. Tłumaczenie mechaniczne. Redakcja własna.